W Portugalii byłam tylko na krótkich wakacjach, ale mieszkałam u Portugalczyków (wzięłam airbnb – może kiedyś o tym napiszę kilka słów) i jak się okazało od ponad roku mieszka tam znajomy ze swoją kobietą. Także szczęśliwie opowiem Wam troszkę jak się tam żyje…

Mimo, że Portugalczycy są biedni (zarabiają często mniej jak Polacy i warunki w jakich żyją są gorsze od naszych) jedzą i piją na mieście codziennie. Mają bardzo dużo czasu. (haha) Przed pracą zawsze kawka, gazetka w kawiarni, nie spieszą się wcale. Przynajmniej takie jest moje pierwsze odczucie.

Trochę historii

Przez setki lat utrzymywała ich Brazylia (200mln ludzi pracowało na 10 milionową Portugalię) i jakoś tak dalej się nie nauczyli pracować. Od lokalsów wiem, że korupcja i krętactwo jest tu ogromne. Wielu rzeczy nie da się załatwić bez łapówki. Chodzi ogólnie o to by żyło się miło, nie przemęczając się za bardzo.

Są bardzo przesądni – np. nie jedz pomarańczy na noc, bo umrzesz! (my oczywiście wiemy, że owoce są ciężkostrawne i o to cały cyrk, ale mądrość ludowa swoje… ) Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam folklor.

Fado

Najlepsza rzecz w Lizbonie to ulica fado. Siadasz sobie i zamawiasz winko, aż tu kelnerka zrzuca fartuch i zaczyna śpiewać. Pod żadnym pozorem nie wolno rozmawiać wtedy! Wiele knajp otwartych nawet do 4 rano. Podczas śpiewania nie przyjmowane są także zamówienia.

Jak mieszkać to na Alfamie. Najstarsza dzielnica Lizbony. Magiczne ulice i klimat. To najstarsza dzielnica miasta, jako jedyna ocalała z wielkiej powodzi kilkaset lat temu.

Uważajcie na restauracje w centrum. Ceny wielkie, a jakość żarcia okropna. Szczególnie w tych knajpach gdzie nagabują i mówią łamana polszczyzną. Są nastawieni na skrojenie Cię raz, a nie na stałego klienta. Za chlebek z masełkiem (jako przystawkę) się płaci, mimo, że stawiają Ci ją na stole i się nie pyta czy chcesz.

Żarcie ogólnie słabe. Nie dają przypraw, ryby często są niepatroszone. Już najlepiej wychodzi zamówić tapas.

Brazylijska kawa

Najlepsza kawa świata! i taniocha. Dwie kawki plus dwa ciacha z budyniem (lokalny specjał) bodajże 1,70 euro zapłaciłam.

Porto jest nawet ładniejsze od Lizbony. Przejście się mostem nad rzeką to nie lada przeżycie. Warto odwiedzić lokalne miejsca przechowywania porto (po drugiej stronie rzeki).  Tzw. wine/porto tour. W ramach zwiedzania jest darmowa konsumpcja. Za ok. 30 euro można się porządnie napruć.

Na koniec moja ulubiona piosenka fado. Jest tam

Autorka

Solo traveler around the world

Zostaw komentarz