Tag

nowa zelandia

Browsing

Freedom is a full tank. // Pierwsza podróż do Nowej Zelandii była jedną z najlepszych rzeczy jakie zrobiłam w życiu. Chociaż zupełnie nie wiedziałam czemu tam jadę. Wiedziałam tylko że dalej się nie da, są tam dziwne zwierzęta i nieskalana natura. Ale coś mnie ciągnęło. A ja zawsze słucham siebie. No i były tanie bilety. To wystarczyło. Te 3 tygodnie były jednymi z najszczęśliwszych w moim życiu. Przemierzyłam ten kraj campervanem, budząc się codziennie w innym miejscu. Raz w górach. Raz nad jeziorem, a najczęściej na plaży. I powtarzałam sobie, że wolność to pełny bak mojego samochodu. 📸 @olympus_polska OMD E-M10 Mark III plus Zuiko pro 2.8 12-40mm/ 28mmS 1/1000 | ISO 800 | f.3.5

Pamiętam, że w marcu na sam koniec krótkiej wizyty w Milford Sound obiecałam sobie, że wrócę! Nie wiedziałam, że będzie to tak szybko. Tym razem postanowiłam spędzić tam cały tydzień! Na całych fiordach raczej. Jedna z najpiękniej wydanych rzeczy to przelot helikopterem wokół fiordu.To koszt ok. 800zł, wydaje się racjonalny. Choć zapłaciłabym więcej za tewidoki! https://www.instagram.com/p/BqRmBWOjg6w/

Podróż na koniec świata. Dalej od nas już się nie da. Nowa Zelandia jest dokładnie po drugiej stronie globu (przy okazji pozdrawiam wszystkich wierzących w płaską ziemię. Przez przypadek udowodnię, że jednak jest okrągła. Pół roku temu leciałam na wschód przez Chiny. Tym razem udało się zdobyć bilety przez Stany, czyli w drugą stronę lecę na zachód. Trzeba być wariatem by robić to co ja! Ale wcale nie chodzi o to, że wylatuje we wtorek a będę na miejscu w piątek. Chodzi o to, że jeśli coś się mocno chce to nie ma takiej siły by ci nie pomogła. Bardzo chilam wrócić do Kiwilandu. Spełniam swoje wielkie marzenie 2 raz w ciągu zaledwie pół roku. To trzeba bezczelnie prosić o większą szklankę i w całości pełną, gdy inni się kłócą czy jest w połowie pusta czy pełna.

Breathing dreams like air // Nie mogę uwierzyć, że za 4 tyg. ląduje znowu w Nowej Zelandii! Odkopałam właśnie zapomniane fotki z #lostworld w #waitomo . Ta jaskinia została odkryta całkiem niedawno i wejście jest tylko przez tą dziurę. Na fotkach dziura z dołu i góry. Gdy tak zjeżdżałam kilkaset metrów w dół na linie to najpierw dosłownie trzęsły mi się nogi. Ale po paru minutach zaczęłam piać z zachwytu! Chętnie zrobię to jeszcze raz! Gdy wejdzie się w głąb jaskini można spotkać te świecące robaczki, jak w filmach. Magia ✨✨ Dziękuję @alinakondrat za fantastyczne rekomendacje. Jak zawsze zresztą! Z Aliną widzimy się na warsztatach foto już za 2 tyg. W Karkonoszach. Więcej info na mojej stronie w bio jest jeszcze parę miejsc!

Pieniądze to temat śliski, ale chciałabym żeby pieniądze nie były dla Was wymówką. Da się spełniać marzenia, tylko trzeba chcieć! A jak już jedziecie grupą to w ogóle mnóstwo kosztów, których nie da się przeskoczyć się dzieli. Jedziemy po kolei: bilety lotnicze (zakupione na esky.pl ok. 7 miesięcy przed, tania linia Southern China, lot trwał 35 do 42h): 2500zł campervan z http://nomadnz.com – 0 zł (udało mi się znaleźć opcję przewiezienia auta z jednego końca kraju w drugi (dodatkowy koszt ok. 500zł do Christchurch, bo tam był samochód). Autostop działa wyśmienicie, można tez na grupie New Zealand Backpackers kupić jakieś kombi za 2 lub 3 tys. dolarów i sprzedać po zakończeniu wyprawy. Normalny koszt wynajęcia campervana na 2 do 4 osób to koszt od 60 do 150 dolarów. paliwo – tani diesel – od 1,10 do 1,40 – przejechałam prawie 3 tys. km – 900 zł przeprawa promowa – 170 dolarów…

Jeśli mogłabym zabrać jedną rzecz z Nowej Zelandii to będzie to jej zapach. Trudno opisywać zapachy. Ale spróbuję. Wyobraźcie sobie ciepły wakacyjny dzień zaraz po deszczu, gdzieś nad morzem. Tak, Nowa Zelandia pachnie morzem, bryzą, ale nie rybą 😉 To egzotyczny ciepły zapach, ale nie duszący (tak jak w Afryce czy Azji) . Jest słodki, owocowo-kwiatowy. Rześki, czysty, zniewalający. Powinni ten zapach sprzedawać jako perfumy. Kupiłabym kilka buteleczek dla rodziny. ____ Przy okazji przypominam o live – czacie na żywo ze mną już w niedzielę o 18 na moim kanale na: http://youtube.com/samaprzezswiat

Nie podróżuję już od dawna zaliczając miejsca #mustsee Ważniejsze dla mnie jest samo bycie w podróży. W drodze. Ten czas, gdy wszystko może się zdarzyć. A przygoda czeka za zakrętem. Gdy podoba mi się miejsce czy ludzie to zwyczajnie zostaję dłużej…. Aż mi się znudzi. Wtedy jadę znowu dalej. Przed siebie. Szukam miejsc z dala od turystów. Odkrywam. Cieszę się z nowego spojrzenia. Szukam miejsc gdzie zrobię ładne zdjęcie. I znowu ktoś zapyta gdzie to. Ja nie wiem. Nie pamiętam. Po prostu cieszę się otaczającym światem. Nie śpieszę się. To taka dekadencka wolność. Polecam spróbować choć raz.

Gdzie to zrobić jeśli nie w najlepszym i najpiękniejszym miejscu stworzonym do skoków ze spadochronem? Wiele osób z branży uważa, że właśnie Nowa Zelandia i okolice Queenstown to właśnie najbardziej porządane miejsce do podniebnych akrobacji. Nie mogłam ulec pokusie. Również cenowo wyglądało to naprawdę spoko. 289 dolarów nowozelandzkich za skok i kolejne 170 dolarów za filmik i zdjęcia. Ceny zbliżone do tych w kraju. A widoki – zobaczcie tylko sami! https://www.youtube.com/watch?v=6CbbCHebQ4k