Z czym kojarzy Wam się Meksyk? z Tequilą, palmami i burrito? Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu… także z kawą, ale i bardzo bogatą kulturą tego kraju. Na zaproszenie NESCAFÉ Dolce Gusto pojechałam sprawdzić na własnej skórze skąd pochodzi kawa zawarta w ich kapsułkach Grande Mexico Chiapas. Jesteście ciekawi co mnie tam spotkało i kogo poznałam?

Może zacznę od pewnych podstaw. Meksyk jest wielki! Ponad 3-krotnie większy od Polski i mieszka tam też dokładnie ponad 3 razy tyle ludzi co u nas. Meksyk to kraj górzysty, wbrew dominującej modzie na pokazywanie tylko pięknych piaszczystych plaż. Najwyższy szczyt ma 5636m.!
Dlaczego o tym pisze, bo okazuje się, że najlepsza kawa rośnie wysoko w górach. Nie aż tak wysoko, co to to nie. Na tej wysokości to już nic nie rośnie. Za idealne warunki uznaje się za to wysokość od 2000 do 3000m. W Meksyku dowiedziałam się, że ta wysokość w ostatnim czasie poszła znacznie w górę. Jeszcze niedawno nie sadzono kawowców ponad 2500m. Dobrze się domyślacie – ocieplenie klimatu spowodowało, że trzeba przenosić uprawy coraz wyżej.
Na tej wysokości i szerokości geograficznej mamy to, co ziarenka kawy lubią najbardziej – pół-słońce za dnia i chłód w nocy. Dobrze napisałam – pół słońce – bo drzewka kawy rosną w lasu deszczowym (przy okazji dżungla to nie las deszczowy). Są niewysokie, najwyżej na kilka metrów i uwielbiają rosnąc w cieniu bananowców czy drzew mango. Ma to oczywisty wpływ również na smak kawy! W kawie Grande Mexico wyczuć można nuty prażonego orzecha laskowego i śliwki.
Drzewka kawowe osiągają dojrzałość po ok. 5 latach i owocują tylko (i aż) 20 lat. To bardzo żmudny, ręczny proces zbierania i oczyszczania owoców kawowca. Najczęściej zbiory przypadają na początku roku. No właśnie! Aby dostać się do ziarna kawy trzeba je wyjąć z owocu (wyobraźcie sobie, każde małe ziarenko!)
Ten proces i późniejsze suszenie coraz cześciej jest zastępowane przez maszyny, ale z tego co się dowiedziałam nie ma idealnych maszyn i nic nie zastąpi doświadczenia i ludzkiego oka. I pasji do kawy! Oczywiście też nie wszystkich rolników na nie stać. Choć dzisiaj przy coraz większym popycie na kawę organiczną (czyli przede wszystkim bez żadnych sztucznych nawozów) to tez dobra informacja dla farmerów. Ceny za taka kawę idą w górę i pozwalają na godziwe zarobki.

Po zebraniu owoców następuje suszenie i przebieranie ziaren – najczęściej na dziedzińcu przed domem Proces suszenia trwa od 1 do 2 dni w zależności od pogody – rozkłada się na płasko wszystkie owoce i często przerzuca, by każdy owoc miał dostęp do słońca i wysuszył się równomiernie. Niewykształcone lub zepsute owoce zostają odrzucone. Resztę tez dzieli się na różne kategorie jakości.
To co zostaje po wybraniu ziarna nazywane jest pulpą, która można jeść! Miąższ kawowca jest bardzo słodki, ale jest go oczywiście mało, więc raczej nie wyobrażam sobie tych owoców w polskim warzywniaku. Z pulpy również robi się napary czy napoje kawowe (musicie spróbować!) – widziałam go np. w kawiarni Drukarnia w Gdańsku. Pychota. Również pobudza, ale dużo delikatniej, choć dłużej.
Dowiedziałam się także o tzw. „Honey process”, który jest prawie nieznany w Polsce. Kawa jest dużo słodsza i łagodniejsza. Na czym on polega? To po prostu ziarno kawy razem ze „skórką”, która się znajduje pomiędzy pulpą a ziarnem. Późniejsze suszenie jest trudniejsze, dlatego ta kawa jest trochę droższa. Mi bardzo zasmakowała!
Ok. To nie koniec. Co dzieje się się dalej – skup ziaren kawy! To nie jest tak, że pijemy kawę tylko z jednej plantacji. Skupem zajmują się specjalnie wyszkoleni ludzie, którzy doglądają plantacji i składają zamówienia od konkretnych rolników. Zawsze są to mieszanki. Nie mogą ryzykować nieudanej dostawy – są klęski żywiołowe , czasem zła pogoda i zbiory gorsze. Jeżdżą więc od farmy do farmy po zbiorach i szukają najlepszej kawy. No i najważniejsze: umiejętne mieszanie z różnych farm powoduje złożony bukiet smakowy kawy. I dlatego czasem twoja ulubiona kawa w kolejnym sezonie może mieć inny smak. Bo nie udało się zebrać tego samego sortu.

Wracając do początkowego pytania – zanim przyjęłam propozycję wyjazdu do Meksyku NESCAFÉ wysłało mi ekspres ciśnieniowy (Krups, cena ok. 300zł) i zapas kawy. Musieli być pewni jakości produktu. Sama nie chciałam wejść w to w ciemno. Do tej pory nie byłam przekonana do kapsułek, tak Dolce Gusto polubiłam od pierwszej filiżanki.
Cena kapsułek za filiżankę kawy NESCAFÉ Dolce Gusto waha się od 1 do 2 złotych (mają nawet latte!), ale biorąc pod uwagę, że otrzymujemy jakość kawy z kawiarni to nie jest duży koszt, jeśli przeliczymy, że z tradycyjnej paczki 250g zrobimy 20 kaw. A ile mniej sprzątania? 🙂
5 komentarzy
moje marzenie!
Zachciało mi się kawy
Wprawdzie lubię kawę, ale na co dzień, zwłaszcza przy pracy, wolę yerba mate – poprzez dolewanie jedna tykwa wystarczy mi na kilka godzin. No i yerba mniej mnie rozstraja.
Mmmm! Już czuję w powietrzu ten aromat kawy 🙂
Marzy mi się Meksyk. Super przygoda