Może i jest moda na Islandię, ale nie wzięła się ona z niczego. To nie są tylko marketingowe slogany, zachęcające do tego byś wydał wszystkie oszczędności (a nie jest o to trudno tutaj). Mimo że tyle o niej czytałam, naoglądałam zdjęć i jeszcze lepiej znałam islandzką muzykę, jeszcze przed tym jak ją zobaczyłam na własne oczy – zaskoczyła mnie. Po raz 7 dalej mnie zaskakuje! Jak to jest możliwe, że kraj o wielkości 30 % Polski ma tyle do zaoferowania, że jeżdżąc jak głupia łącznie już z 4 miesiące dalej jeszcze tyle nie widziałam? Wystarczy raz źle skręcić i odkrywasz coś pięknego. Jeśli twoim jedynym argumentem jest, to że wszyscy tam już byli i że turysta tam na turyście, to nie masz pojęcia o Islandii! I tracisz jeden z, lub najpiękniejszy skrawek świata. I jesteś zwyczajnie głupcem! Warto trochę pomarznąć (ale w gorącym źródle o tym zapominamy bardzo szybko), warto nie pojechać 3 razy na wakacje typu Egipt, Tunezja by spędzić tam kilka dni. Ja wam tego lepiej już nie wytłumaczę. Musicie mi zaufać, że warto. Islandia wygląda jak nic innego na świecie, skondensowane na małej przestrzeni. Tam czuć wolność, bliskość natury. I gdy teraz słucham Bjork słyszę w jej muzyce ten wiatr, ten szum morza i deszcz. No i elfy oczywiście. A kiedyś tego nie słyszałam… #TheRoadIsMyHome
📸 @olympus_polska OM-D E-M10 Mark III
F. 2.8
1/125s.
ISO 100
24mm