2019? Chcę więcej takich poranków gdy beztrosko latam na golasa o wschodzie po plaży. Choć rok zaczął się opryszczką spowodowaną przebywaniem za długo powyżej 4 tys m w Peru i Boliwii. Ale zrozumiałam, że wszystko co złe w końcu mija.
W styczniu powstało @theroadismyhome.brand i wypuściła w świta serię kubków emaliowanych pod własną marką. W marcu zostałam nominowana do odkrycia roku dla twórców internetowych i zabawa dopiero miała się rozpocząć. Porozumiałam się z wymarzonym wydawnictwem na napisanie książki. Tym samym wypełniłam plan, który założyłam tok wcześniej by być wolnym i móc podróżować cały rok i że od tej pory ktoś inny płaci za moje podróże. Nie było odwrotu. Tego dnia złożyłam wypowiedzenie w korpo. Bałam się okrutnie. Ale wtedy zaczęła dziać się magia. Jakby świat zaczął robić wszystko by mi pomóc. Zostałam zaproszona na ASP na Woodstocku obok takich nazwisk jak: Tokarczuk, Smarzowski, Nosowska. What? Za wcześnie!
Pojechałam do Meksyku robić film dla wielkiej marki w czasie najkrwawszego miesiąca wojen karteli narkotykowych. I nie spadł mi włos z głowy. Policjant nawet nie chciała łapówki. Dostałam wymarzone współpracę z oficjalnymi biurami turystyki z całego świata! Z Olympusem zrobiłam warsztaty i wydałam książkę o fotografii. A świadomie fotografuję dopiero 1.5 roku. Muszę jeszcze tyle się nauczyć!
Kilka dni spędziłam też że swoimi fotograficznymi idolami z całego świata robiąc fotki. Living a dream! W sumie odwiedziłam 20 krajów. Na liczniku mamy 66. Choć to wszystko bez sensu. W tym roku odkryłam, że zatęskniłam do solowych podróży, bez gonienia za idealnym światłem. Albo inaczej… piękne zdjęcie bez treści jest nic nie warte. Był to też rok fałszywych przyjaciół i interesownych ludzi. Boli? Już nie.
Zrozumiałam, że to wy straciliście kogoś komu zależało, kogoś kto o was dbał. A ja straciłam tylko czas. A mam go teraz dużo. Ta, sukces. Nie życzę nikomu. Ale nie, nie zamierzam mieć serca z kamienia. Wręcz odwrotnie. Otwieram je jeszcze bardziej. Dziękuję tym którzy się pojawili w tym roku i mieli dla mnie zawsze czas, dobre słowo, ale i też konstruktywną krytykę. To taka, że czujesz że ktoś chce dla ciebie dobrze. I nie boi się mówić o emocjach, uczuciach. Co dalej? Nie wiem.
Mam ten luksus, że mogę zobaczyć co się wydarzy. Życzę sobie mniej planowania, a więcej be in the moment. I żeby się mniej martwić. Mieć więcej zaufania do siebie i innych ludzi. Więcej odwagi by usuwać negatywne jednostki z otoczenia. Mądrości by móc ich odróżniać. I miłości. Bo nic dobrego nie ma prawa się stać jeśli nie ma w nas miłości. Sylwka spędzam w jednym z najważniejszych miejsc dla buddyzmu w królestwie Pagan. Więc życzę wam dokładnie tego o czym mówi buddyzm, czyli o ścieżce jak usunąć cierpienie z życia.
Autorka

Solo traveler around the world

Zostaw komentarz