Let’s do what we love and do a lot of it. // Wczorajszy dzień wyglądał jak z dzienników Halika. Zaspałam piękny wschód więc poszłam kupić sok z awokado od lokalnego sprzedawcy. Nic nie zapowiadało dobrego dnia. Pokazałam mu jakieś fotki z Paganu. W sumie nie wiem jak ale w ciągu 30 minut znaleźliśmy się w klasztorze na herbatce z mnichami. Taki mały zdala od turystów. Jedyna kobieta i kilkunastu mnichów. Ot ciekawostka dla nich też. Mam aparat ale leży na stole. Nie robię zdjęć. To dobra taktyka. Po godzinie sami mnie proszą i się ustawiają, uśmiechają 😁 potem wyciągają szlugi i mi proponują. Kolejna zasada. Nigdy nie odmawiać. Nie budować murów. Szlugi i alko otwiera serca. Pod każdą szerokością. Serca i usta do rozmowy. No cóż rzuciłam fajki kilka lat temu. Trzeba będzie znowu. Cały czas muszę uważać by ich nie dotknąć. Zauważają moje sygnesty Dostaje pierścień z tygrysim okiem, który ma mnie chronić i pobudzać kreatywność. Po lunchu złożonym z bananów, ryżu i takich małych jabłek udajemy się na medytacje. A najmłodszy mnich wyciąga księgę, kadzidła i pozuje mi jak rasowy model. Potem uczę go robić zdjęcia i edytować. Jest mega zajarany fotografią! Chciałam selfie ale mówii że Master będzie zły. Zbliża się zachód słońca. Wsiadamy na motory i popylamy przez wieś 60km/h uśmiech Małego mnicha to złoto. Jako mnich nie może mieć telefonu ani skutera. W sumie nic nie może. Więc dzisiaj to też dla niego duża przygoda. Żegnamy się i życzymy żebyśmy się jeszcze kiedys spotkali. Może w kolejnym życiu. 🙏❤️Ok. To był jeden z tych dni które będę opowiadać wnukom. Jeden z tych dni na które warto czekać. Aż mi dziś wstyd i głupio, że kilkanaście lat temu myślałam że nic mnie już w życiu dobrego nie spotka. To tak na wszelki wypadek pisze jeśli akurat macie gorsze dni. Za kilka dni nadchodzi czarny poniedziałek. Najbardziej depresyjny dzień w roku. Trzymajcie się. Byle do wiosny! ❤️

Autorka

Solo traveler around the world

Zostaw komentarz