Let’s do what we love and do a lot of it. // Wczorajszy dzień wyglądał jak z dzienników Halika. Zaspałam piękny wschód więc poszłam kupić sok z awokado od lokalnego sprzedawcy. Nic nie zapowiadało dobrego dnia. Pokazałam mu jakieś fotki z Paganu. W sumie nie wiem jak ale w ciągu 30 minut znaleźliśmy się w klasztorze na herbatce z mnichami. Taki mały zdala od turystów. Jedyna kobieta i kilkunastu mnichów. Ot ciekawostka dla nich też. Mam aparat ale leży na stole. Nie robię zdjęć. To dobra taktyka. Po godzinie sami mnie proszą i się ustawiają, uśmiechają 😁 potem wyciągają szlugi i mi proponują. Kolejna zasada. Nigdy nie odmawiać. Nie budować murów. Szlugi i alko otwiera serca. Pod każdą szerokością. Serca i usta do rozmowy. No cóż rzuciłam fajki kilka lat temu. Trzeba będzie znowu. Cały czas muszę uważać by ich nie dotknąć. Zauważają moje sygnesty Dostaje pierścień z tygrysim okiem,…
125 małych mnichów w Królestwie Paganu w Birmie. Skąd się tam wzięli? W 2007 roku południe kraju nawiedził sztorm i osierocił setki dzieci. Jeden z mnichów w klasztorze w Bagan przygarnął ich do siebie. Stworzył przedszkole, szkołę i teraz nawet już szkołę średnią. Utrzymują się wyłącznie z datków. Spędziłam z nimi cały ranek. Zaproszono mnie nawet na lunch. Chłopcy mimo że są mnichami jak to dzieci bawiły się beztrosko. Jest to im wybaczane. „To jeszcze dzieci” – słyszę od starszych mnichów. Od małego muszą sami słać sobie łóżko, prać i mają zmiany w kuchni. Jest skromnie ale nikt nie głoduje. Dzień zaczyna I kończy się modlitwą. Posiłki i ich przygotowywanie jest święte. Podobnie jak do świątyni tak i do jadalni należy ściągnąć buty. Je się w kuckach. Bardzo dużo czasu spędzają na powietrzu. Spod czerwonych szat wystaje szczupłe. ale silne umięśnione ciało. Znają trochę słów po angielsku. Z dużą dozą…