W ramach promocji przed wydaniem mojej książki o Kubie i Hawanie zaserwuję Wam pierwsze kilka stron jako próbki tekstu i tego co możecie tam znaleźć.

Z czym kojarzy się Ci Kuba? Może, jak w sloganach biur turystycznych, myślisz sobie od razu: „Kuba gorąca jak wulkan”? Jasne, temperatura nie spada tu prawie nigdy poniżej 20 stopni! Rum jest tańszy od wody, woda morza Karaibskiego jest turkusowa i cygara z Doliny Viñales – wszystko jak z katalogu. Do tego oczywiście zły Fidel Castro i widzimy rajski, choć komunistyczny kraj. Ale to nie cały obraz.… 


Zwykły podróżnik myśli, że wsiadając w lśniącego Chevy Cabrio z ’59 roku, z wiejącymi włosami przejedzie sie wzdłuż Maleconu, odkryje prawdziwą Kubę. Błąd. Takie przejażdżki to tylko ładny filmik do mediów społecznościowych i nie dowiesz się niczego o życiu prawdziwych Kubańczyków i Kubanek… 

W rzeczywistości twoje pieniądze idą prosto do rodziny Castro i ich przyjaciół, a nie do zwykłych Kubańczyków. Bo każde biuro podróży, w tym te polskie, i każdy hotel, w tym te wielkie sieci hotelowe znane wszystkim, muszą współpracować z komunistycznym rządem.

Oczywiście możesz zostawić parę peso przed wyjazdem na łóżku hotelowym czy w barze z mohito za 1 dolara.. Każdy z uśmiechem przyjmie twoje napiwki, a ty poczujesz się od razu lepiej. Tu skończy się Twoja pomoc, nawet przy najlepszych zamiarach. Chociaż to kropla w morzu ich kłopotów.

Kuba to nie tylko słońce i rum. Tu, jak w Północnej Korei, turystyka jest kontrolowana. Zobaczysz tylko to, co rząd chce, żebyś zobaczył – uśmiechnięte twarze w turkusowych strojach na tle kolorowych budynków.

Kuba to nie tylko słońce i rum. Tu, jak w Północnej Korei, turystyka jest kontrolowana. Zobaczysz tylko to, co rząd chce, żebyś zobaczył – uśmiechnięte twarze w pstrokatych strojach na tle kolorowych budynków. Do tego mały kawałek Starej Hawany (odnowiony zresztą głównie z prywatnych pieniędzy lub dotacji UNESCO). Ukryją przed Tobą dosłownie wszystko, czego nie powinieneś zobaczyć.  Schowają to, co najlepsze.

Ale prawdziwa Kuba jest inna. To ludzie, którzy przetrwali. Ich wola życia imponuje mi bardziej niż jakiekolwiek cygaro czy rum. Zawalające się kolonialne kamienice, wychudzonych zniszczonych pracą w imię Rewolucji ludzi, niekończące się kolejki do sklepów na kartki, ale i ludzi, którzy cały czas mają jeszcze nadzieję na zmiany. 

Wiele nas łączy. I zresztą przypomina bardzo tak niedawne czasy komunizmu w Polsce. Polacy bardzo dobrze odnajdują się na Kubie i łatwo bratają się z lokalsami, może to sentymentalna podróż w przeszłość dla nas? Łączy nas też to, że Kubańczycy zapijają problemy, jak my Polacy kiedyś wódką, to oni tu rumem. A jak jest rum i muzyka to Kubańczycy mimowolnie na ulicy zaczynają tańczyć. Mają to skubani we krwi. I w biodrach. Sami mówią o sobie, że są “survivor”. Przez 60 lat nauczyli się przetrwać wszystko. Powiedziałam kiedyś, że Kuba jest jak tonący Titanic, gdzie dalej gra muzyka. Tylko strasznie wolno to idzie i można tego nie zauważyć.

Jeśli szukasz wakacji all inclusive, lepiej wybierz Meksyk czy Dominikanę. Jeśli nie lubisz spać w pościeli w kolorowe wzorki, to jedź gdzieś indziej…Jeśli myślisz, że na Kubie są sami czarni, i do tego niewyedukowani – omiń ten kraj. Jeśli twierdzisz, że sami są sobie winni – to przyjedź, niech opowiedzą Ci sami swoja historię. Choć mówią, że podróże kształcą tylko wykształconych… ale jeśli już tu jesteś ze mną, pozwól, że Ci opowiem, że ten mały kraj jest niesamowity. Mieszał i miesza w globalnej polityce, rum wysyła na cały świat, a ich kultura, szczególnie muzyka znana jest pod każdą szerokością geograficzną. Wystarczy posłuchać.

Za to jeśli potrafisz docenić kolonialne drewniane meble i lustra, które mają sto lat, przepiękne zdobione kafelki i obrazy lokalnych artystów na ścianach, a nie przeszkadzają Ci sztuczne kwiaty w wazonie, pościel z kory rodem z lat 80, to jesteś we właściwym miejscu!

Nie po to jeździ się na Kubę. Na Kubę jeździ się po przygodę, po głębokie doświadczenie, po to uczucie braku upływającego czasu. By żyć chwilą, bo i tak powolny internet nie da Ci szansy na za wiele posurfować. I świetnie – zrobisz sobie detoks! I także po to, by zobaczyć, gdzie leży prawda. Prawda, która Tobą wstrząśnie, ale jednocześnie ubogaci wewnętrznie. Będziesz wyjeżdżał stąd z myślą, że nie chcesz tu już wrócić, ale i tak wrócisz, prędzej czy później. Wrócisz do ludzi, którzy nie mają nic, a podzielą się z Tobą ostatnią kromką chleba, wyrwą Cię do tańca na ulicy, wyściskają, wycałują i poświęcą Ci czas. 

Ten sam czas i uwagę na który nikt z Twoich zabieganych znajomych w Warszawie, nie ma nigdy czasu i odwołuje dawno umówione spotkanie godzinę przed. Czas, którego nam zawsze brakuje w Europie, a na Kubie jest go w nadmiarze. Bo jak sami mówią: nie mają nic oprócz czasu. I tu mamy clue całej opowieści. Mały spoiler. Na Kubę jeździ się dla ludzi. To jak podróż w przeszłość. Wszyscy się znają na ulicy, pomagają sobie wzajemnie, mało kto zagląda w komórkę w knajpie, a umorusane dzieciaki dalej bawią się na ulicy do późnych godzin. I jest do tego bezpiecznie jak na ten region.

Kuba zostawia ślady jak blizny. Ale nie takie jak po wypadkach, bardziej jak rozstępy po ciąży, na które matka patrzy z czułością i pewnie mówi – było warto.

Kuba zaskoczy cię wieloma odcieniami, sprzecznościami i jest dużo ciekawsza niż przedstawia się to w mainstreamowych mediach. Przynajmniej taki jest mój zamiar przy pisaniu tej książki. Z moimi radami i opowieściami, będziesz mógł na lekko wpuścić się w uliczki Hawany o wdzięcznych nazwach Awokado czy Słoneczna.

Na Kubę jeździ się po to, by doświadczyć życia, które nie jest na sprzedaż. Jeśli tylko masz w sobie trochę luzu, wrażliwości i lubisz przygodę. Każdy może tu znaleźć coś dla siebie, jeśli tylko ma otwarte serce.

Kiedy zaczynałam pisać o Kubie, chciałam stworzyć przewodnik, bo aktualnie nie ma nic wartego uwagi. Ale wszystko, co zobaczyłam i przeżyłam, przemieniło to w reportaż. Więc zapraszam cię do odkrycia tej wyspy moimi oczami, a nie oczami biura podróży. Czas tu się zatrzymał, ale twoje wspomnienia będą trwać wiecznie.

Żeby naprawdę poczuć Kubę, trzeba zrozumieć, co się tu właściwie wydarzyło. Jak to jest, że ci piękni ludzie od czterech pokoleń nie mogą wyrwać się spod dyktatury? Temat polityki jest tutaj nie do uniknięcia – jest wręcz wpisany w każdą podróż na Kubę. Więc wyszło mi coś na kształt reportażo-przewodnika. Ktoś mógłby wymyślić nowy gatunek literacki, proszę?  Ja już nie planuję pisać kolejnej książki o Kubie, więc postanowiłam wrzucić tutaj wszystko, co wiem, co mnie zaintrygowało i co mną wstrząsnęło.

Ty pewnie masz na Kubę jakieś dwa tygodnie. Ja spędziłam tutaj ostatnie trzy lata. Więc daję Ci tę wiedzę w prezencie. Skoro czas na Kubie się zatrzymał, masz szansę przeżyć to wszystko w pigułce – o ile podejdziesz do tego z otwartą głową.

W ramach kolejnych podróży na wyspę, chociażby ze względu na organizowane przeze mnie coroczne warsztaty fotograficzne, na które zapraszam, będę też go regularnie aktualizować. Bo zmiany na Kubie następują dynamicznie, choć ciągle za wolno, bo nasz świat napakowany technologicznie odjeżdża im coraz bardziej. A Kuba tkwi gdzieś w innym czasie. Mówiąc prościej – warto pojechać teraz, bo to trochę jak Europa Wschodnia w 1989. Tylko tutaj wciąż nie wiadomo, w którą stronę to wszystko pójdzie.

W tej książce znajdziesz mnóstwo informacji o współczesnej Kubie – jej kulturze, najnowszej historii, zwyczajach… Ale nie oczekuj długich opisów zabytków czy nudnych historycznych faktów, jak w tradycyjnych przewodnikach. I nie przeskakuj pierwszych rozdziałów, bo wszystkie opowiedziane historie są po pierwsze prawdziwe, a po drugie dlatego o nich opowiadam, bo każda niesie ze sobą jakąś głębszą myśl czy radę bez których Kuba mogłaby zostać przez Was źle zrozumiana. A skoro nauczę Cię jak znaleźć internet na wyspie, to sam spokojnie wyszukasz na Wikipedii w którym roku wybudowano dany budynek czy kim jest uwielbiany przez prawą i lewą stronę bohater narodowy José Martí. Oczywiście, nie zabraknie tu też moich ulubionych plaż, knajp, miasteczek i mieszkań na wynajem. 

Pisząc teraz, boję się trochę, że zamiast zachęcić do podróży na kolorową Kubę, to was do niej zrażę… Wydaje się, że bardziej przestrzegam niż zachwalam, ale taka jest moja natura – chcę abyście uniknęli moich błędów – przepłacania czy tracenia czasu. A jestem wręcz pewna, że piękne chwile niejako same się wydarzą, tak jak to było ze mną. Jeśli spakujesz rzeczy wymienione poniżej, to możesz iść “go with the flow”. Wystarczy, że wychylić nosa z casa particulares, albo chociaz wyjdziesz na balkon. Będę o to spokojna. Pomogę ci też rozwiązać najczęstsze problemy, które mogą Cię tu napotkać, bo Kuba mierzy się teraz z największym kryzysem gospodarczym w historii i nie są to przelewki i wiele rzeczy nie jest takie oczywiste. Ale spokojnie, mając dolary będziesz tu królem, bo peso ciągle spada i jest tu dla nas coraz taniej. A sama wyspa, bez niczyjej pomocy wciągnie cię jak starszy pan do salsy pod hotelem Inglaterra przy Parque Central.

Kupując ten przewodnik nie tylko zaoszczędzisz kilkaset złotych, o ile nie tysięcy(sic!) ale przede wszystkim unikniesz problemów i stresu związanego z podróżą. Niestety na wielu grupach na facebooku, czy w filmach blogerów na youtube pojawia się mnóstwo nieprawdziwych lub nieaktualnych informacji. Wybór należy do Ciebie – albo oni albo posłuchasz opowieści osoby, która spędziła tu mnóstwo czasu żyjąc jak lokals i ze spokojną głową będziesz cieszył się wyspą, bo będziesz dobrze przygotowany do podróży życia. Jestem tego pewna.

Choć zupełnie nikogo nie winię – Kuba jest skomplikowana – od waluty, poprzez historię, zakupy i na ludziach kończąc. To najbardziej wymagający kraj dla podróżnika w jakim byłam. Więc musisz przyjąć jedną zasadę, która będzie się tu regularnie powtarzać. Nie szukaj logiki. Tutaj 2+2=5. Zamiast marszczyć brwi, uśmiechnij się i powiedz “No tak, Kuba”. I to jest super. Jest inna. Jesteś tam tylko na wakacjach. Jak wrócisz docenisz wiele rzeczy u nas. I o to chodzi.

Oprowadzałam po wyspie mnóstwo ludzi, w tym 4 warsztaty fotograficzne oraz kilkanaście grup znajomych. Wszyscy wrócili zadowoleni i pytają, kiedy mogą znowu do mnie wpaść? Ale przede wszystkim piszę tę książkę, bo spotkałam na miejscu wielu podróżników, nawet tych doświadczonych, których Kuba zaorała, pozostawiła niesmak, tylko dlatego np., że nie wzięli ze sobą wystarczającej ilości dolarów w gotówce, licząc na swoją złotą visę i bankomat. A chcę by każdy mógł przeżyć tu piękne chwile, które ja miałam okazję doświadczyć. Zależy mi też, by turyści po pandemii wrócili na Kubę i wspierali tych ciepłych zapomnianych przez cały świat ludzi, by podtrzymać ich ducha walki. By dać im zwyczajnie uczciwie zarobić. By ta ich iskra w oku nie zgasła, a może nawet w końcu wznieci ogień. Kubańczycy na Was czekają.

Jeśli jesteś zainteresowany przewodnikiem zapisz się na listę oczekujących:

Autorka

Solo traveler around the world

Zostaw komentarz