Czasami się zastanawiam skąd aż tyle niemieckich miast ma polskie odpowiedniki w nazewnictwie. Na pewno świadczy o wspólnej długiej historii.
Brunszwik (z niem. Braunschweig, dolnosaks. Brunswiek) to duże historyczne miasto w Dolnej Saksonii z wieloma imponującymi zabytkami.
Ale zanim przejdę do tych mega znanych chcę Wam zwrócić uwage na Alte Waage (zdjęcie u góry) . Absolutnie mnie ujął ten budynek. Razem z wieża kościoła za nim tworzą mega kompozycję. Leży kilkanaście minut drogi od głównego rynku. A sami mnie znacie, randomowe domki są moimi ulubionymi. Na insta szukajcie ich pod tagiem #accidentallywesanderson.
Wracam do głównych punktów miasta, nazywanego Miastem Henryka Lwa. W herbie miasta znajdujemy symbol władcy – Henryka Lwa, który ufundował w Brunszwiku w XII wieku zamek, katedrę i mury miejskie. Te czasy uchodzą za największy rozkwit miasta. Jego potomkowie, z rodu Welf przebywali w mmieście aż do 1918 roku.
Na najbardziej kunsztowym placu miasta Burgplatz stoi właśnie symboliczny lew. Wokoło placu aż plącze się nam w oczach od pięknych budynków. Katedra Świętych Błażeja, Jana Chrzciciela i Tomasza Becketa w Brunszwiku (warto wejść do środka, co z apiekne kolumny), zamek Dankwarderode. A wokoło roi się aż od uroczych zaułków, bram, przedsionków i domów z muru pruskiego, jak np. Hunebostel i Veltheim.
W mieście przewija się mozaika starej i nowej architektury jak i przemieszania przeznaczenia budynków. I tak jako ciekawostka, w piękbym historycznym budynku Schloss Arkaden usadowiono centrum handlowe z dużym parkingiem, a na dachu widnieje największa w Europie kwadryga, czyli konny wóz.
Zabawnym nowoczesnym budynkiem, troszkę dla mnie szpetnym (rzecz gustu), ale na pewno ciekawym jest Happy Rizzi House, który tak naprawdę jest chyba najczęściej fotografowanym budynkiem w mieście stając się atrakcja numer jeden. Jest to jakiś pomysł na promocje miasta, choć chyba nikt tego nie planował!
Zobacz krótki film promocyjny Dolny Śląsk
Więcej o Dolnej Saksonii znajdziecie pod Tagiem: Dolna Saksonia
2 komentarze
Paskudne makaronizmy już w na początku trzeciego akapitu sprawiły, że nie doczytałam do końca. Może i są teraz takie czasy, jednak ktoś, kto pisze dla innych po polsku, powinien zachować choć minimum poprawności językowej.
Tak się składa ze od 12 lat nie mam specjalnie kontaktu z językiem polskim, moim pierwszym językiem stał się angielski.
Musi ci się strasznie nudzić, żeby wrzucać takie komentarze xD